Zapraszamy na niezwykłą wyprawę do dwóch niezwykłych krajów położonych w Afryce Wschodniej: Rwandy – zwanej Krajem Tysiąca Wzgórz i do Burundi – zwanej Sercem Afryki.
Zachęcamy do zapoznania się z ofertą – wyjazd do Rwandy i Burundi.
Są to siostrzane kraje z interesującą tradycją kulturową i historyczną. Pomimo wielu podobieństw, oba kraje posiadają własne cechy indywidualne.
Rwanda
Ten zakątek Afryki ze względu na łagodny klimat i ukształtowanie powierzchni nazywany jest Szwajcarią Afrykańską.
Podczas naszej wyprawy doświadczymy zapierającego dech w piersiach – canopy walk – wśród koron drzew w Parku Narodowym Nyungwe Forest, pójdziemy na trekking do grobu słynnej badaczki goryli górskich – Dian Fossey – w Parku Narodowym Wulkanów. Jest ogromna szansa, że w trakcie wędrówki spotkamy goryle górskie.
Kolejnym niezapomnianym przeżyciem będzie rejs po jeziorze Kivu, które należy do grupy Wielkich Jezior Afrykańskich i czeka nas tam spacer po jednej z wysepek, która słynie z tysięcy nietoperzy.
Naturalnie zwiedzimy też stolicę Rwandy – Kigali, która urzeknie nas swoją rozwiniętą infrastrukturą i bulwarami pełnymi kwiatów.
Burundi
W Burundi, które jest niewielkim, ale jakże interesującym krajem, zwiedzimy Bujumburę – stolicę kraju, pojedziemy zobaczyć wzgórze, gdzie znajduje się sanktuarium świętych bębnów. Bębny są wpisane na listę UNESCO ze względu na ich nietypowe wykonanie. Od dawna symbolizowały królewską władzę i były wykorzystywane podczas ceremonii koronacji królów, czy też królewskich pogrzebów. Dziś bębnami opiekuje się lokalna społeczność, którą tworzą potomkowie dworu królewskiego.
W Burundi czeka nas także wodne safari w Parku Narodowym Rusizi, które jest doskonałą okazją do obserwowania hipopotamów, krokodyli i ptactwa. Zobaczymy też miejsce, które upamiętnia dwóch brytyjskich podróżników i badaczy Czarnego Lądu – Livingstone’a i Stanley’a.
Zapraszam na Wyprawę do Rwandy i Burundi – oferujemy ciekawy program i profesjonalną obsługę.
Od 2018 roku organizujemy wyjazdy do Afryki. Zapraszamy również na wyjazd do Ugandy, wyjazd do Ugandy i Rwandy i wiele innych!
Beata Kaczmarska



Zaledwie kilka dni temu wróciliśmy z wyprawy Rwanda – Burundi. Oba niewielkie kraje położone w Afryce Wschodniej. Niby siostrzane, a jednak tak różne. Przynajmniej pod względem rozwoju gospodarczego, czystości, biurokracji.
Sprawdź jakie różnice są między tymi krajami na własne oczy!
Utrzymanie wizy na lotnisku w Kigali zajmuje 30 sekund. Przekroczenie granicy lądowej też całkiem dobrze zorganizowane. Jedyną uciążliwością może być przegląd bagaży i wyrzucenie wszystkich plastikowych reklamówek. Rwanda to kraj, w którym za wyrzucenie plastikowej reklamówki czy śmieci na ulicę dostaniecie mandat. Kraj jest czyściutki i zadbany. Wzdłuż dróg ciągną się pobocza, chodniki, klomby z zielenią.
Zupełnie inaczej wygląda rzeczywistość w Burundi. Biurokracja, łapówkarstwo, porozumieć się możecie tylko po francusku. Praktycznie nikt nie mówi po angielsku nawet w biurze imigracyjnym. Ale po kolei.
Przekroczenie granicy Rwanda – Burundi poszło nienajgorzej. Niestety na granicy mogliśmy wykupić wizę tylko na 3 dni, czyli 2 noce. My planowaliśmy zostać w Burundi 4 dni, czyli 3 noce. Niestety, powiedziano nam, ze na ten jeden dzień wizę kupimy w biurze imigracyjnym w Bujumbura. Cóż, skoro nie można to nie można.
Dzień przed opuszczeniem stolicy i udaniem się w drogę powrotną do Kigali skąd mieliśmy wieczorny wylot, pojechaliśmy przedłużyć wizy. W biurze imigracyjnym szok, w kolejce ze 150 osób. Nie ma szans na załatwienie naszej sprawy przez kilka godzin. W jednej chwili znajduje się „ochotnik”, który oferuje nam pomoc. Bierzemy go.
Wypełniamy długie druki, które są po francusku. On mówi, że musimy jechać do banku i wpłacić po 10 USD na przedłużenie wiz. Tutaj nie mają obsługi kasowej. Cóż, jedziemy z nim, przedzieramy się przez korki. On wszystko załatwia. Po 30 minutach pieniądze wpłacone. Mamy potwierdzenia wpłaty.
Wracamy do bura imigracyjnego pełni nadziei, że zaraz przybiją nam pieczątki w paszportach o przedłużeniu wiz. Niestety, musimy czekać. Mija około godzina. Oddają nam paszporty z drukami i musimy się z nimi udać do kolejnego biura oddalonego jakieś 10 min. Jedziemy…a tam znowu kolejki i kolejne druki.
To nie wszystko. Musimy mieć mieć zdjęcia paszportowe, choć na granicy nie były potrzebne. Gdzie je zrobić? O, tuż obok jest budka. Za 2000 franków burundyjskich robimy zdjęcia. Przychodzi młody chłopaczek i komórką strzela nam zdjęcia. Po 5 minutach zdjęcia mam w ręce, ufff…wracamy do biura.
A tam, sorry przerwa od 12:30 do 14:00, biuro otwarte tylko do 16:00…pojawia się stres. Kolejnego dnia wczesnym rankiem musimy wyruszyć w drogę powrotną do Kigali, musimy być na lotnisku o 17:30.
Ostatecznie wizy załatwiliśmy komunikując się trochę na migi, bo nikt nie mówił po angielsku, zapłaciliśmy 40 USD „za pomoc i przychylność” urzędników i dostaliśmy wizy.
Afryka


